Tak- to mój kolejny pierwszy raz, w tym przypadku pierwszy raz z tym blogiem, ale tylko w tej formie oczywiście- jako osoba pisząca. Zazwyczaj byłam czytelnikiem, który sprawdzał, co moje duszyczki tu nabazgrały. To nie tak, że nie pisałam, bo nie obchodzi mnie ta strona. Wręcz przeciwnie, to najchętniej przesiadywana przeze mnie ławeczka na świecie :-P
I w tym momencie rzekłabym hip hip hura, w końcu tu jestem.
Mamy końcówkę 30 kwietnia. Nie rozmawiałam z Wami od DAWNA, ale wiem, że tam jesteście i tylko czekam na moment, w którym znów powrócą nasze skajpajowe głupawki. Nie mogę się teraz za bardzo rozpisywać, ale to taka moja krótka wiadomość do Was:
WCIĄŻ Z WAMI JESTEM, TĘSKNIĘ OGROMNIE I JUŻ SIĘ NIE MOGĘ DOCZEKAĆ KUŹWAJEGOMAĆ, KIEDY USŁYSZĘ WAS W SŁUCHAWKACH.
MAM NADZIEJĘ, ŻE MACIE SIĘ DOBRZE, ŻE TEŻ TĘSKNICIE I, ŻE NIE MOŻECIE SIĘ TAK SAMO MOCNO, JAK JA DOCZEKAĆ NASZEGO WIRTUALNEGO SPOTKANIA,
ZS ALWAYS AND FOREVER,
tęskniąąąąąąąąąąca Satu
wtorek, 30 kwietnia 2013
czwartek, 18 kwietnia 2013
Zamiast się zakochać pierdolnij głową w ścianę- mniej boli.
Moje kochane ZS już zapewne wie o co mi chodzi i mimo że wierzcie mi- próbowałam powstrzymać się od napisania tego postu to i tak muszę, nie wiem jakaś wewnętrzna siła mnie zmusiła. Dla niewtajemniczonych napiszę tylko że chodzi oczywiście o chłopaka, w którym jestem albo byłam zakochana- niejaki Tomek -.- Może pominę ile sytuacji zaprzepaściłam do tego, aby do niego zagadać, ani jak się ośmieszyłam na facebooku zaczepiając go, a potem pisząc nie uzyskując odpowiedzi. Byłam tak zaślepiona miłością, że najpierw coś robiłam a potem myślałam. Dobrze myślicie- nigdy z nim nie gadałam, bo jest z innej klasy :P I już to nazywam miłością? Tak, jestem głupia. Wiele osób mi mówiło, żebym nie traciła nadziei, żeby potem usłyszeć od innych że on jest zbyt pewny siebie i nie warto tracić na niego czasu. Tak więc postanowiłam sobie odpuścić, ale za każdym razem gdy go zauważam na szkolnym korytarzu, wfie czy gdziekolwiek przeżywam wstrząs, jakby pierdolnął we mnie piorun. Parę takich sytuacji- i znów za nim latasz -.- Serce mówi: ON JEST TWOIM ŚWIATEM, a rozum OLEJ PALANTA, KTÓRY CIĘ LEKCEWAŻY. Teraz już wiem, że większą władzę ma u mnie serce. Niestety -.- Ale to jest porąbane, nienormalne i nienawidzę siebie za to że tak łatwo ulegam jego urokowi. Nie wytrzymuję i już wiem, że to pierwsze najsilniejsze zakochanie (albo raczej zauroczenie) które kiedykolwiek przeżyłam. Przez tego drania nieraz płakałam, myślałam po nocach. Drań? Tak, on teraz stał się strasznie drażliwy, kręci się wokół mnie, stoi blisko mnie, ale zagadać to nie zagada- nie pomoże mu tłumaczenie że jest nieśmiały bo nie jest, wiem to od osób które go znają (widzę teraz niektórych czytelników którzy już zwijają się ze śmiechu). Powiem tak- chłopak to jedna wielka zagadka więc niech oni nie narzekają że to dziewczyna to najtrudniejsza do zrozumienia istota na Świecie.
Tak więc znalazłam się w tym bagnie wbrew swojej woli i teraz nie mogę się z niego wydostać, podobno można to zniweczyć jednym sprawdzonym sposobem- poznać nowego chłopaka. Podobno to działa, ale co z tego skoro nie mam możliwości nigdzie wychodzić, gdyż mam nauki powyżej uszu.
Może maj coś zmieni- mam wolne od szkoły- zero Tomka, miesięczne praktyki i imprezy jedna po drugiej z moją kumpelą <3 Jeśli poznam kogoś o tym imieniu to chyba się zastrzelę. Nie zdziwiłabym się. Ostatnio JEGO imię mnie wszędzie prześladuje. Niby przypadek, ale szkoda że przytrafia się on właśnie mnie...
Tak właśnie czasami się czuję, choć wcale tego nie chcę. Uwierzcie. |
Tak więc znalazłam się w tym bagnie wbrew swojej woli i teraz nie mogę się z niego wydostać, podobno można to zniweczyć jednym sprawdzonym sposobem- poznać nowego chłopaka. Podobno to działa, ale co z tego skoro nie mam możliwości nigdzie wychodzić, gdyż mam nauki powyżej uszu.
Może maj coś zmieni- mam wolne od szkoły- zero Tomka, miesięczne praktyki i imprezy jedna po drugiej z moją kumpelą <3 Jeśli poznam kogoś o tym imieniu to chyba się zastrzelę. Nie zdziwiłabym się. Ostatnio JEGO imię mnie wszędzie prześladuje. Niby przypadek, ale szkoda że przytrafia się on właśnie mnie...
środa, 17 kwietnia 2013
Dzień [za]dobry
Kuna fak, co ze mną jest??? Kiedy jest mi źle marudzę jakie to życie jet do dupy. Natomiast kiedy jest mi dobrze zastanawiam się co za chwilę złego się stanie... Jednak mam do tego powody.
Dzisiejszy dzień był w miarę okey. Aż zbyt okey... ale to była cisza przed burzą. Właśnie się dowiedziałam, że moją osiemnastkę najprawdopodobniej spędzę w szpitalu. Fak je -.- Może ktoś chce się zamienić żołądkiem? Nie? Cholerna szkoda. Na szczęście mam coś, co zawsze poprawia mi humor - książka. A dokładniej wampy z miasta Morganville i mój nowy, cudowny książkowy chłopak Shane. mam małe pytanie, może ktoś może mi na nie odpowie? Dlaczego na świecie nie ma tak zajebistych facetów jak w książkach? Takich, którzy nie patrzą na to jak dziewczyna wygląda i ile ma sylikonów w cyckach... którzy nie boją się powiedzieć "Kocham Cię" i przytulić, gdy jest ci to potrzebne. Od czterech lat żyję zasadą "Na jakie gówno mi facet?", ale robi się coraz ciężej.
No dobra, to teraz coś weselszego. Ogarnijcie moją szkołę, zajebista, nie? ;D [KLIK]
Dzisiejszy dzień był w miarę okey. Aż zbyt okey... ale to była cisza przed burzą. Właśnie się dowiedziałam, że moją osiemnastkę najprawdopodobniej spędzę w szpitalu. Fak je -.- Może ktoś chce się zamienić żołądkiem? Nie? Cholerna szkoda. Na szczęście mam coś, co zawsze poprawia mi humor - książka. A dokładniej wampy z miasta Morganville i mój nowy, cudowny książkowy chłopak Shane. mam małe pytanie, może ktoś może mi na nie odpowie? Dlaczego na świecie nie ma tak zajebistych facetów jak w książkach? Takich, którzy nie patrzą na to jak dziewczyna wygląda i ile ma sylikonów w cyckach... którzy nie boją się powiedzieć "Kocham Cię" i przytulić, gdy jest ci to potrzebne. Od czterech lat żyję zasadą "Na jakie gówno mi facet?", ale robi się coraz ciężej.
No dobra, to teraz coś weselszego. Ogarnijcie moją szkołę, zajebista, nie? ;D [KLIK]
poniedziałek, 15 kwietnia 2013
Wspomnienia.
Czytając tą notkę, posłuchaj tego ~ DG.
Dochodzi właśnie 22:30. Leżę sobie w szpitalu z moją koleżanką z pokoju Iwoną i czekamy na północ, ponieważ mamy przez okno, wychodzić na balkon z dziewczynami z pokoju obok. To niesamowite, bo jeszcze nie całe dwa tygodnie temu byłabym pewna, że nigdy nie poznam takich osób. Jestem w szpitalu rehabilitacyjnym. Można go nazwać sanatorium. To niesamowite, że przez te 13 dni poznałam tyle fantastycznych osób. Przeżyłam tyle niesamowitych chwil i tak dobrze się bawiłam. Myślę, że spotkało mnie tu tyle rzeczy jakie w moim normalnym, codziennym życiu nie spotkały by mnie przez... Jakieś pół roku?
Czemu więc jestem smutna?
Bo wiem, że to już do mnie nigdy nie wróci. Te przyjaźnie, te chwile... Ci ludzie. Gdy wyjeżdżamy i schodzimy tym korytarzem w dół, wsiadamy do samochodu i jeszcze raz patrzymy się na budynek, na okno ze swojego pokoju. Wtedy uświadamiasz sobie, że to koniec. Te chwile i ci ludzie już nie powrócą. Okres z nimi spędzony będzie tylko wspomnieniem. Już nigdy nie usłyszę ich śmiechu... Nie przytulę się do nich...
Ekipa się rozpada. Wyjeżdżają starzy przyjeżdżają nowi, aby przeżyć wspaniałe jak i mniej wspaniałe chwile. Co prawda pozostaje nam facebook, telefon itp. Jednak to już nie jest to samo. Nie ma tematów do rozmowy i czasu, bo wszyscy wracają do swojego normalnego życia, do swoich problemów i radości. Przez jakiś miesiąc uciekamy od tego wszystkiego. Kreujemy swoje życie od nowa z nowymi ludźmi. By potem nagle znowu powrócić i to tak przygniata...
Wiecie jak to jest, gdy każdego dnia przez miesiąc budzisz się z jedną osobą, myjesz się, jesz obiad, kładziesz się spać, a potem ta osoba nagle odchodzi i to tak bezpowrotnie. Nie potrafisz sobie z tym poradzić i myślisz, że jeszcze kiedyś się spotkacie. Tak zwyczajnie wyskoczycie na pizzę i powiemy sobie tylko "dawno cie nie widziałam". Każdy jednak w głębi duszy wie, że to tylko kłamstwo. Wspólne chwile już nie powrócą... Zostaną jedynie wspomnienia, których już nikt nam nie odbierze...
niedziela, 14 kwietnia 2013
Zatruta niedziela...
Znów ta niedziela. Mimo że to nadal weekend, to kto ją naprawdę lubi? Dla mnie to najbardziej znienawidzony dzień, bo poprzedza dzień szkoły, pracy czy czego tam. Wszędzie na ulicach cicho, pusto i smętnie. Nienawidzę tego widoku i uczucia. W dodatku kojarzy mi się on z siedzeniem nad zeszytami i nadrabianiem tego co nie zrobiło się w trakcie tygodnia. Po niedzieli poniedziałek i właśnie wtedy zaczyna się cykl nieuniknionej harówy, która w moim przypadku wywołuje zmęczenie zwłaszcza to psychiczne, ale i też fizyczne co objawia się przymykaniem, a czasami nawet kompletnym zamknięciem oczu kilkadziesiąt razy podczas nieubłaganych 45 minut lekcyjnych.
Czytając to co napisałam już czuję wycieńczenie, ale co zrobić? Pozostaje nam tylko przeżyć.
Życzę wam jak najluźniejszego tygodnia ;3
Krótko i na temat wasza Dr.Sun
Subskrybuj:
Posty (Atom)